Udostępnij:

UX writing i prosty język idą w parze

Marta Mońko

We wszechstronnym fachu UX writera prosty język to jedno z wielu narzędzi. Liczy się też praca zespołowa oraz ciągły rozwój. Nadrzędna zasada tej dziedziny content writingu to „człowiek zawsze w centrum”.

Martę Mońko poznałyśmy podczas naszego kursu Konsultanta-Prostej Polszczyzny. Marta pracuje jako UX writerka w agencji Mobee Dick. W wywiadzie opowiedziała nam o początkach swojej zawodowej przygody z pisaniem oraz o specyfice codziennej pracy UX writera.

Jak zaczęłaś przygodę z UX writingiem?

Marta Mońko, UX writerka w agencji Mobee Dick: Przypadkiem. Przeprowadziłam się z Warszawy nad morze, do Gdyni. Wiedziałam, że będzie mi trudno znaleźć pracę w zawodzie, bo dużych redakcji w Trójmieście jest jak na lekarstwo. A portal Wakacje.pl szukał copywritera do działu e-commerce. Brzmiało jak praca marzeń! Zatrudnili mnie, choć nie miałam pojęcia, czym jest UX, a w trakcie rozmowy rekrutacyjnej nie umiałam nawet odpowiedzieć na pytanie, czym są testy AB.

Ostateczną decyzję podjął szef działu – uznał, że e-commerce’u mogą mnie nauczyć, ale kogoś innego pisania byłoby trudno. Tak zaprocentowało moje doświadczenie dziennikarsko-redaktorskie. A potem poszło już z górki; miałam okazję współpracować z fantastycznymi ludźmi i spróbować wszystkiego: UX, SEO, Google Ads, analityki, afiliacji, marketingu. I okazało się, że w teamie UX czuję się najlepiej. Czasami żartuję, że odnalazłam tam swoje powołanie. 

Jak na co dzień wygląda Twoja praca? Z jakich narzędzi korzystasz?

To zależy od projektu. Najczęściej korzystam z Figmy i pracuję ramię w ramię z projektantami na makietach. To lubię najbardziej. Ale duża część mojej pracy toczy się na Dysku Google: w dokumentach i arkuszach powstają np. słowniki, księga treści, część tekstów. Do tego Miro, kiedy robimy warsztaty w wersji online. To moje „Top 3”.

Co uważasz za wyjątkowe w pracy UX writera, a czego nie ma w innych „copy” specjalizacjach?

Co mnie urzekło w UX writingu to multidyscyplinarność. Tu nie wystarczy dobrze pisać, trzeba umieć spojrzeć szerzej. Długo miałam wrażenie, że moje doświadczenia zawodowe są zbyt zróżnicowane, że nie jestem specjalistką w żadnej dziedzinie. Pisałam, redagowałam, robiłam wywiady, prowadziłam projekty wydawnicze, przez rok pracowałam w agencji SEO, miałam swój mały start-up technologiczny i… zdarzało mi się robić proste strony internetowe. Żartowałam, że powinnam była iść na informatykę, a nie na polonistykę.

Dziś mam poczucie, że to wszystko prowadziło mnie do UX writingu i każda kompetencja, którą zdobywałam w ostatnich 20 latach, teraz bardzo mi się przydaje. Uwielbiam różnorodność, którą daje UX writing. Pisanie tekstów i praca na makietach są super, ale codzienność UX writera to też tworzenie głosu i tonu dla marki, warsztaty, badania z użytkownikami, testowanie, współpraca z zespołem złożonym ze specjalistów z różnych dziedzin. Dużo tego! Podoba mi się także uporządkowanie pracy charakterystyczne dla branży IT. Świetnie się czułam, pracując w metodyce scrumowej: planowanie, daily, design review, retro. W UX writingu można poczuć moc pracy zespołowej.

UX writing to dość młoda dziedzina. Skąd czerpiesz wiedzę, żeby się rozwijać jako UX writer?

Kiedy zaczynałam w 2016, faktycznie z wiedzą było krucho. Mam poczucie, że UX writerów na polskim rynku można było policzyć na palcach jednej ręki. Na początku musiałam zdobyć przede wszystkim dużo podstawowej wiedzy z dziedziny UX i tego mogłam się uczyć od swojego zespołu. Cudownym benefitem pracy w IT jest podejście do edukacji pracowników. Mogłam jeździć na konferencje w Polsce i za granicą, kupować książki. Agencja projektowo-badawcza Mobee Dick, w której pracuję aktualnie, ma projekt, dzięki któremu regularnie szkolimy siebie nawzajem. W żadnej innej branży nie czułam, że rozwój jest tak ważny i tak potrzebny. Mam poczucie, że dziś wiedza jest na wyciągnięcie ręki. Są kursy UX-writingowe, konferencje, pojawiają się meet-upy i mastermindy. Dzieje się. 

Jak oceniasz własne teksty z początków UX writingu?

Nie mam się chyba czego wstydzić (śmiech). Choć myślę, że byłam bardzo zachowawcza, może zbyt uprzejma i grzeczna? Dziś jest dużo większa akceptacja, żeby nawet najdrobniejsze microcopy pokazywało charakter marki. Można przemycać ciekawe i zaskakujące smaczki w różnych miejscach serwisu czy aplikacji. 

Jak oceniasz popyt na UX writing na rynku?

Widzę, jak rośnie – i nieustannie mnie to fascynuje. Bardzo się też cieszę z tego, bo to oznacza, że w kadrach zarządzających wzrasta świadomość korzyści, jakie mogą przynieść dobrze zaprojektowane teksty. No i wreszcie UX writer nie musi być wolnym elektronem w organizacji. Na przykład ja teraz pracuję w teamie czterech UX writerek. I praca w zespole, który rozumie specyfikę projektowania tekstów w produktach cyfrowych, to jest totalny kosmos. I świetna okazja, żeby uczyć się od siebie. 

Skąd zainteresowanie certyfikacją w zakresie prostego języka?

Prosty język i UX writing mają dużo wspólnego. Jedną z głównych zasad prostego języka jest H2H (human to human). Z kolei w UX writingu kluczowy jest użytkownik. Człowiek. To z myślą o nim powstaje każdy, nawet najmniejszy tekst. Poza tym jak pokazują badania, prostota się opłaca, co jest ważne w świecie e-commerce’u.

Poznaj 21 zasad prostego języka

Ciekawe badania przeprowadza od paru lat Siegel+Gale, amerykańska agencja zajmująca się strategią marki. Np. okazuje się, że 57% klientów chętniej płaci więcej za prostsze doświadczenie, a 76% klientów chętniej poleca markę, jeśli zapewnia ona prostsze doświadczenie i komunikację. Stąd moje poczucie, że user experience dzięki prostemu językowi może po prostu dużo zyskać.

A dlaczego certyfikat? Wszystkiego w zakresie prostej polszczyzny uczyłam się sama. Chciałam sprawdzić, w jakim stopniu moje doświadczenie pokrywa się z wiedzą akademicką. Poza tym lubię egzaminy i certyfikaty. Myślę, że czasami lepiej budują autorytet niż przepracowane w branży lata.

Before and after: jak czujesz się po kursie konsultanta prostej polszczyzny? Co wyniosłaś z kursu, co najbardziej zapadło Ci w pamięć? Jak nowo zdobyta wiedza pomaga Ci w codziennej pracy?

Kurs fajnie uporządkował moją wiedzę z zakresu prostej polszczyzny. Najbardziej interesowała mnie część poświęcona badaniom tekstu, choć żałuję, że nie poświęciliśmy temu więcej czasu i nie mieliśmy okazji, żeby niektóre techniki przećwiczyć. Podobały mi się też listy kontrolne, na pewno będę szukała okazji, żeby je wdrożyć i przetestować. Bardzo skrupulatnie notowałam też metafory dr Tomasza Piekota. „Efekt nieśmiałego zięcia”, „efekt koktajl party” czy metafora brudnej szyby – krótkie, mocne, intrygujące i świetnie opisujące ważne kwestie językowe. Myślę, że takie sformułowania łatwiej zapamiętać niż nudną teorię, np. unikajmy sytuacji, w których pojawia się rodzaj męski lub żeński.

Czy wysiłek się opłacił? Jak się czujesz jako certyfikowana konsultantka prostej polszczyzny? Czy to wpłynęło na Twoje plany zawodowe?

Raczej był to jeden z elementów mojego planu zawodowego i idę dalej swoją drogą. Prosta polszczyzna to narzędzie, z którego korzystam w codziennej pracy, ale samo upraszczanie to dla mnie jednak byłoby za mało. Mogę natomiast powiedzieć, że z pewną dumą rozsyłam e-maile z bannerem „Jestem ekspertką językową”, który dostałam razem z certyfikatem konsultantki prostej polszczyzny. To brzmi dumnie!

Dziękujemy bardzo za rozmowę!

Zastanawiasz się nad współpracą z nami?

 

Umów spotkanie

    Wybierając „Zapisuję się” wyrażasz zgodę na otrzymywanie informacji marketingowych na podany adres e-mail. Administratorem Twoich danych osobowych będzie Contelia Sp. z o. o. z siedzibą w Warszawie, ul. Barska 26/9, Warszawa

    Grażyna Zawada

    Head of Content

    Kiedyś dziennikarka Gazety Wyborczej, teraz content writer. Platonicznie zakochana w tematach związanych z nauką i technologią. Jako zdiagnozowany Odkrywca ma wrodzony talent do pisania o zawiłych kwestiach w przystępny sposób.

    Powiązane artykuły